
O cichym świcie i rozpalonym wieczorami niebie, cierpliwie i z łagodnością najczulszego Anioła czeka na ten czas, aż w końcu odkrywasz, że jest w Tobie wszystko, czego potrzebujesz…
Wiele lat zajęło mi dotarcie do miejsca, w którym dziś jestem… Musiało się zadziać, wydarzyć i zamanifestować ogromnie wiele rzeczy, bym w końcu trafiła na drogę swojego Serca…
To był proces, długi, trudny, mozolny, często wręcz bolesny… Nic, co piękne, nie przychodzi bez wysiłku… a często rodzi się w bólu, trudzie i oczekiwaniu…
Z jednej strony musiałam doświadczyć tego wszystkiego, co było konieczne i niezbędne na ziemskim planie: dziś, gdy patrzę wstecz, wszystkie doświadczenia, przeżycia, sytuacje następowały dokładnie w najodpowiedniejszy dla mojego poznania i wzrostu sposób, z odpowiednią do mojego stanu rozumienia rzeczy intensywnością i zawartym w nich potencjałem. Ten porządek rzeczy, rozkład doświadczeń, ta sekwencja kolejnych wydarzeń manifestowały się w bardzo rozmyślnej i maksymalnie wspierającej mój rozwój boskiej kompozycji.
Śmiem twierdzić, że największy transformujący nas jako pełnowymiarowe, wielopoziomowe Istoty (których Dusza otrzymała tu na Ziemi fizyczną powłokę), potencjał leży w doświadczeniach, które w naszym ludzkim, ziemskim, podstawowym rozumieniu postrzegamy jako doświadczenia graniczne, trudne, a co za tym często idzie – bolesne. Tak to już jest z tego rodzaju doświadczeniami – przy naszej pełnej otwartości, gotowości i chęci „spotkania się” z ukrytymi w nich możliwościami – otrzymujemy absolutnie wyjątkowe szanse na osobistą transformację, wzrost i ewolucję całej naszej Istoty.
W procesie odnalezienia swojej Życiowej drogi oraz pełnego wykorzystania transformującego potencjału zadziewających się doświadczeń istnieje jednak jeszcze jeden ogromnie ważny warunek: wszystko to należy przeżywać będąc w najwyższym stopniu zanurzonym w przestrzeni serca, tego najczystszego, najgłębszego, boskiego Pramiejsca, tak ściśle zespolonego ze Stwórcą, Matrycą Miłości i całym stworzeniem.
Z miłością,
Kasia